18.11.10
























Po wypłukaniu domestosem czarnej maski, którą są pokryte negatywy polaroidów produkcji fuji ukazuje się częściowo zsolaryzowany obraz. Efekt trudny do przewidzenia. Byliśmy z Konradem bardzo ciekawi jak udało się zdjęcie i w rezultacie wypadło nam je z rąk na podłogę – dlatego tyle kurzu na nim. Wskanowane w wersji cz.b.
4x5, Heliar 3,5/24 cm, nagatyw Fuji FP-100B45, 2010

4 komentarze:

  1. superowe te wszystkie foto po domestosie. jak juz bede tak wykwalifikowana jak ty to też bym chciała umiec takie robić. fajne nawet z kurzem.

    OdpowiedzUsuń
  2. zakurzona pięćdziesiątka z brzuszkiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. m.in. dzięki Tobie, martwy plodzie, doceniam wartość kurzu, dziękuję. Do domestosa nie trzeba specjalnych kwalifikacji, dobrze mieć gumowe rękawiczki

    OdpowiedzUsuń
  4. pięćdziesiątka dobrze robi na brzuszek, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń