22.1.17

































nikkor 2/35, TRI-x 400, tuż po upadku, przed rozebraniem muru berlińskiego
Wiosną 1990 roku pojechałem z kumplem, którego imienia, o zgrozo, nie pamiętam, na jednodniową wycieczkę do Berlina Zachodniego. Autokar zatrzymał się pod sklepem Aldiego, przy ścieżce rowerowej gdzie dzwonili na nas, zdezorientowanych jacyś równie jak my oszołomieni cykliści. Mieliśmy kilka godzin do odjazdu więc udaliśmy się na Kreuzberg. W U-bhf podszedł do mnie ciekawski niemiecki piesek. Mam też zdjęcie pod plakatem Schlippenbach Trio, którego nagrań miałem okazję posłuchałać dopiero kilka lat później. Chyba nie znam tej dziewczyny więc na wszelki wypadek wstawiłem jej kropkę na twarzy. Wróciłem na Jelonki z plecakiem pełnym zagranicznego piwa, zaprosiłem sąsiadów z akademika i była imprezka. Niewiele z niej pamiętam ale zachowały się niewskanowane negatywy.
A wszystko dlatego, że sprowokowany przez Rudolfa sięgnąłem do starego pudła po butach art, w którym zalegają moje klisze sprzed dwudziestu kilku lat. To jest po prostu straszne!